Nie zostaje się świętym dzięki cudzym cierpieniom

Kiedy słyszę „jestem przeciwna/przeciwny aborcji na życzenie” nóż mi się w kieszeni otwiera. Tekst sugeruje zmanierowaną kobietę zasiadającą na fotelu z kartą dań i wybierającą „dzisiaj aborcja raz”. Ludzie! Opamiętajcie się! Aborcji nie robi się jak manicuru! Wiele kobiet postawionych pod ścianą informacją, że są w ciąży, której absolutnie nie planowały, jest w szoku. Analizują, liczą, kombinują i dopiero kiedy nijak nie da się związać końca z końcem, decydują się na aborcję. Jeśli macie coś takiego, jak sumienie, powinniście bezwzględnie wspierać liberalizację ustawy antyaborcyjnej. Zwłaszcza takiej, która zawiera w sobie punkty o darmowej i powszechnie dostępnej sterylizacji i wazektomii (najbardziej skuteczny i najtańszy środek antykoncepcyjny), o powszechnej, odpowiedniej do wieku i rozwoju psychicznego, profesjonalnej edukacji seksualnej (wiecie, że większość nastolatek „wie”, że przy pierwszym razie w ciążę się nie zachodzi?), o powszechnej i darmowej antykoncepcji.  Pisałam już o tym milion razy, napiszę jeszcze raz. 

1. Niech nie rozkłada nóg przed byle kim.

Chyba najbardziej popularny i seksistowski komentarz. Nakazujecie kobiecie, jak ma żyć. Nie widzę nakazu – niech nie wkłada byle której. A jak to nie był byle kto, tylko wieloletni partner, to wtedy co? Lepiej? Z punktu widzenia kobiety nie ma znaczenia z kim zaszła w ciążę. Antykoncepcja może zawieść każdego, także Ciebie. Także Twoją córkę – to piszę do mężczyzn. Jak byś się czuła, gdybyś nie miała wyboru? Jak byś się czuł, gdyby Twoja córka została z tym sama? Gdybyś w nie najlepszym okresie swojego życia dowiedziała się, że MUSISZ zostać mamą? Jak być się czuła, gdybyś mamą MUSIAŁA zostać w najgorszym momencie Twojego życia? Gdyby partner na wieść o ciąży zostawił Cię z tym samą? Gdyby sama została Twoja nastoletnia córka? Ja wiem, 2500 zł nie tak trudno zebrać, a tyle kosztuje aborcja za granicą. Dla Ciebie nie trudno. Dla żony, córki, kochanki posła nie trudno. Ale są kobiety, które nie mogą z domowych budżetów wygospodarować nawet 20 zł miesięcznie na antykoncepcję. Dlatego za karę mają urodzić? Bo kwestionujesz ich moralność? Bo uważasz, że się pi****ą jak króliki? A co Ty o nich wiesz? Może są jak kobieta z Hipolitowa? Zależne finansowo i emocjonalnie od partnera, który nie interesuje się antykoncepcją, uważając, że to sprawa kobiety? Albo tylko go na nią nie stać? Nie chce dzieci, ale seksu chce teraz i zawsze i na wieki wieków.  Albo po prostu gwałci partnerkę, bo to przecież „małżeński obowiązek” dawać chłopu. Bez względu na sakramenty. Nic o tym panu nie powiesz?  

2. Jak będzie musiała urodzić, to następnym razem zastanowi się, co robi. 

Doprawdy? Nie znasz rodzin, w których do niedawna bez znaczenia było, ile mają dzieci? Nie można usunąć? To się urodzi. Ulica długa, wychowa wiele. Teraz za rodzeniem jest dodatkowy argument – 500 złotych. Zanim zabiorą, zrobi się kilka fajnych imprez. Uważasz, że ciąża jest karą dla takich kobiet? Uważasz, że ciąża POWINNA być karą? One się bardzo przejmą tym, co o nich myślisz. I dziećmi tak samo się przejmą, bez względu na ilość. Taka ciąża jest karą dla dzieci. Małych, bezbronnych noworodków, które w najlepszym wypadku trafią do domów dziecka.  Jeśli nie będą miały syndromu poalkoholowego albo jakichś niepełnosprawności związanych z niepolitycznym prowadzeniem się matki, to może trafią do adopcji. Jeśli nie, będą wegetowały do końca życia w jakże często patologicznych ramionach zakonnic typu siostry Bernadetty i czy pracowników świeckich domów opieki społecznej. To lepsze niż aborcja? Chciałabyś tak żyć? Popatrz na swoje dziecko – zasługuje na takie życie, jakie chcesz zgotować innemu maluchowi? A czym się jedno dziecko różni od drugiego? Mają być karane za to, że urodziły się w niewłaściwej rodzinie? 

Ale w niechcianą ciążę może zajść także bardzo porządna kobieta, która troje/czworo/ siedmioro dzieci ma z własnym, sakramentalnym mężem. Starali się, ale nie udało się uniknąć. Ona nie pracuje, on od czasu do czasu, żyją z MOPS-u. Kolejne dziecko dramatycznie obniży jakość życia rodziny, samo urodzi się z ograniczonymi perspektywami wyrwania się z biedy.  Nakarmić suchym chlebem siedmioro, czy zdychać z głodu z ośmiorgiem? Ona też nie może mieć wyboru? Za nią też zdecydujecie, bo wiecie, co jest lepsze?  

No i pominęłaś/pominąłeś przy tym te kobiety, którym nawaliła antykoncepcja. One wiedzą, co robią. Tyle, że technika zawiodła. Zważywszy na to, że najbardziej popularnym środkiem antykoncepcyjnym wśród polskich par jest stosunek przerywany, ze skutecznością niewiele wyższą niż 30% – dwa na trzy stosunki kończą się ciążą. Ludzie nie wiedzą, że ta metoda jest tak potwornie nieskuteczna, bo nikt ich tego nie nauczył. Nie nauczył ich, jakie są skuteczne środki antykoncepcji i jak je stosować. Chcesz ich karać? Stosowniejszy wydaje się zakaz seksu. W przypadku niechcianej ciąży ukarana jest tylko kobieta, a przecież decyzję o współżyciu podejmują oboje. 

3. Może urodzić i oddać do adopcji. 

Byłaś/byłeś kiedyś w ciąży? Zdajesz sobie sprawę, że ciąża to ogromny wysiłek dla organizmu kobiety? Że zarówno w ciąży jak i przy porodzie kobiecie grozi utrata zdrowia i życia? Zdajesz sobie sprawę, że jeśli mówimy o nastolatce, to będzie się musiała zmierzyć nie tylko z porannymi nudnościami, ale przede wszystkim z „ życzliwym” społeczeństwem, które z przyjemnością będzie obdarzać ją pełnymi „chrześcijańskiej miłości” epitetami w stylu „dziwka”, „puszczalska”, „cichodajka”? Że piekło na ziemi zgotują jej ograniczeni nauczyciele, ciaśni umysłowo katecheci i katechetki, durni sąsiedzi, a często z domu wywalą najbliżsi, na których wsparcie najbardziej liczyła? Co, gdyby to była Twoja córka? Zamiast iść do dobrej szkoły czy na studia, musiałaby szykować się do niechcianego macierzyństwa pośród wilków. Można przez to przejść, jasne. Ale tylko wtedy, kiedy CHCE się urodzić dziecko. Kiedy się go nie chce, można się załamać. Skoro nie można się pozbyć dziecka, osaczona nastolatka może próbować odebrać sobie życie. Uważasz, że to właściwe rozwiązanie dla Twojej córki? Nie? To jakim prawem uważasz, że możesz zgotować taki los mojej córce? Czy masz prawo zmuszać kogoś do czegoś, czego konsekwencji nie poniesiesz? Czy masz prawo kategorycznie zadecydować o czyimś życiu, bo Tobie WYDAJE się, że tak będzie lepiej? Że tak będzie właściwiej? Czy jesteś bogiem? 

Oddać do adopcji. Rozumiem, że dziecku lepiej jest urodzić się i wylądować w bidulu, niż w momencie, kiedy stanowi zlepek komórek zniknąć z tego świata. W chwili obecnej domy dziecka nie pękają w szwach, bo hipokrytki, które „są przeciwko aborcji na życzenie” w sytuacji, kiedy to one wpadną, zamiast donosić i oddać do adopcji, jak każą innym, prędziutko udają się za granicę, by się pozbyć „problemu”. Ale one to wyjątkowa sytuacja. To oddzielny przypadek, którego nie można porównywać z żadnym innym. Ty masz rodzić. Dlaczego? Argumenty powyżej. Już w tej chwili nie można wyegzekwować obowiązującego prawa. Są województwa, w których nie ma ani jednego lekarza, który zgodzi się przerwać ciążę, choć kobieta ma do tego prawo, bo jest to wynik gwałtu, albo zagraża jej życiu i zdrowiu, ewentualnie płód ma nieodwracalne zmiany. Wszystkie te dzieci trafią do domów dziecka. Nie ma miejsca? Wstawi się łóżka piętrowe. Będzie im super. Z nosem przyklejonym do szyby będą patrzeć na dzieci spacerujące z mamą, tatą, babcią, ciesząc się, jak to im super, bo przecież mogły zostać wyskrobane i nie poczuć tej radości z patrzenia przez okno. Tu Twoje sumienie nie drgnie. A jesteś pewna/pewien, że je w ogóle masz? 

Wszystkim tym, którzy dalej uważają, że liberalizacja ustawy antyaborcyjnej to wielkie zło bardzo serdecznie życzę, by w celu wyegzekwowania martwych obecnie przepisów przywrócono przejścia graniczne i wszystkie Polki, opuszczające kraj i wracające do niego, poddawano testom ciążowym. Te, które wrócą bez zarodka, powinny ponieść karę. Taką samą, jak te, które zostały w kraju i próbowały pozbyć się ciąży za pomocą zielarki czy wieszaka. Bo obecnie obowiązująca ustawa antyaborcyjna nie dotyczy ludzi, którzy mogą zdobyć 2500 zł na aborcję za granicą. Bogaci mogą mieć (tfu) „aborcję na życzenie”. Tu Wasze sumienie milczy, jak zaklęte. TO Wam nie przeszkadza. TYCH zarodków chronić nie chcecie. Bando hipokrytów.  

I dlaczego zakazana jest także sterylizacja? Przecież to idealne rozwiązanie dla wielu par!

Mój przyjaciel, mąż mojej ukochanej przyjaciółki, wspierając nasz protest napisał mi po Czarnym Proteście coś bardzo ważnego. Napisał mi, że nie zostaje się świętym dzięki cudzym cierpieniom. Zastanówcie się nad tym.  

Autorka: Dorota Markiewicz